Sunday, January 26, 2014

Długo wyczekiwana sobota

W sobotę zostałam zaproszona na wystawę marki GLWW, której właścicielem jest kolega jednego z moich dobrych znajomych. Ubrania są wykonane w Japonii, z japońskich materiałów i chociaż była to męska kolekcja znalazłam sporo rzeczy, które chętnie zgarnęłabym do swojej szafy. 

Wieczorem poszliśmy do baru "tachi-nomi", co oznacza "picie na stojąco". Za wejście płaci się 300 jenów, ale nie jest to taka typowa opłata za samo miejsce, bo dzięki temu można do woli wcinać różne rodzaje orzechów. Orzechy makadamia i domowa nalewka z imbiru były przepyszne!






Maski wykonane ręcznie 


Wystawa odbywała się w domu projektanta/właściciela marki





Bar Tico w Ikenoue









Łupiny rzuca się na ziemię


;)


Przy okazji muszę się pochwalić moim nowym opakowaniem na iPhona zakupionym w H&Mie

Monday, January 20, 2014

Love Jiyugaoka

Zaraz po powrocie z Korei wybrałam się z T. na spacer do Jiyugaoki, jednego z moich ulubionych miejsc w Tokio. Jest to dzielnica uroczych małych sklepików, kawiarni i wąskich uliczek, w której zawsze się gubię, ale dzięki temu zawsze odkrywam coś nowego. Tym razem zjedliśmy przepyszny tsukemen (taki ramen tylko z zupą osobno!), natrafiliśmy na fajny sklepik z antykami, który miał wyprzedaż starych łyżek i guzików. Znalazłam piękne buty, na które co prawda nie było mnie stać, ale przynajmniej mam dowód rzeczowy w postaci zdjęcia, więc może mi się uda znaleźć tańszy odpowiednik? Na osłodę kupiłam sobie kolczyki nie do pary. Odwiedziliśmy też sklep z polską ceramiką z Bolesławca, a w parę minut później, w innym miejscu odkryliśmy jeszcze jeden sklepik sprzedający polskie naczynia! 
Ostatnim polskim akcentem weekendu był artykuł o Kasi, blogerce z www.jestemkasia.com znaleziony w jednym z modowych magazynów. 



Przepyszny tsukemen. Niestety






















Tuesday, January 14, 2014

Pozdrowienia z Seulu!

Pierwszy post w Nowym Roku i jak zwykle wśród moich noworocznych postanowień (które co prawda z braku czasu w tym roku nigdzie nie zostały spisane i są dość pobieżne) znalazło się nie zaniedbywanie tego bloga tak bardzo jak w zeszłym! 
Nie wiem czy kiedyś jeszcze uda mi się powtórzyć wyczyn, żeby w ciągu pierwszego tygodnia roku być aż w trzech państwach (a nawet pięciu jeśli liczyć przesiadkę w Holandii i Chinach!). Przebycie trasy Polska-Japonia-Korea w ciągu trzech dni było karkołomne, ale przeżyłam i oto jestem w Seulu na szkoleniu do mojej nowej pracy, odjetlagowana po zaledwie tygodniu.
W ogóle fajnie jest zaczynać rok z elementem przygody w życiu, nie wiedząc co się będzie działo w ciągu najbliższych paru miesięcy... nie mogę się doczekać, żeby się tego dowiedzieć!
Troszkę późno może, ale życzę wszystkim zaglądającym tu osobom Szczęśliwego Nowego Roku!